Nadmiar utrudnia wybór. Godziny spędzane w sklepach online są nieprzebrane a filtry pomagają pozornie. Cudowne uczucie kiedy klik i jest w koszyczku, i tak bezkarnie godzinami. Cudownie opowiada o tym Kasia Nosowska.
Takie „click – i do koszyka”, jest naprawdę cudowne i daje poczucie wszechmocy. Bardzo przyjemne chociaż chwilowe przeżycie. Całkowicie pozbawione konsekwencji bo porzucenie pełnego koszyka w ostatniej chwili jest doświadczeniem beztroski i wolności.
A wybór książki do czytania? Z tym bywa podobnie. Regał, 5 półek pełnych książek. Co wybrać? Autorzy, tytuły przekrzykują się bez końca. Oczopląs i zgiełk. Jak już myślę, że wybrałam to zauważam coś co być może byłoby lepszym wyborem, co powinnam przeczytać w pierwszej kolejności. I tak wybór sabotuje wybór. Czytnik i jego zbiór wcale sytuacji nie ułatwia. Spis treści jest pełen takiego bogactwa, że strach tam zaglądać.
Nastąpił jednak ten moment kiedy wybór został dokonany. I okazał się wspaniały, olśnienie już na pierwszej stronie:
„Niezauważalnie stałam się kobietą, która wrzeszczy, a ponieważ nie chcę być kobietą, która wrzeszczy, której dzieci chodzą wokół z czujnymi, znieruchomiałymi buziami, zaczęłam po kolacji sznurować adidasy i wychodzić na spacer na szarzejące ulice, zostawiając rozbieranie, mycie, czytanie i śpiewanie oraz układanie chłopców do snu mojemu mężowi, mężczyźnie, który nie wrzeszczy.”
Lauren Groff, początek opowiadania „Duchy i puste” ze zbioru FLORYDA
I to okazało się olśnieniem. Prawda i wybór. Musi być jednak świadomość sytuacji w jakiej jestem. Wtedy mogę wybrać, wtedy mogę doświadczyć, że mam wpływ i wybór kim chcę być.